Przywództwo w rodzinie

Home / Przywództwo w rodzinie

Paulina Kopeć Turecka

Umiejętność troszczenia się o własne potrzeby – bez lekceważenia potrzeb dziecka – charakteryzuje dobre przywództwo w rodzinie. Daje ono dzieciom poczucie bezpieczeństwa i gwarantuje związek oparty na jednakowym szacunku dla obu stron.
Jesper Juul, “Przestrzeń dla rodziny”

            W rodzinie zastanawiamy się jaką rolę jako rodzic pełnimy. Na różnych etapach życia naszej rodziny, potrzebujemy tę rolę przeformułować, doprecyzować. Innych kompetencji wymagać od nas będzie bycie opiekunem małego dziecka, innych – nastolatka. Dorośli często mówią o dylemacie – na ile wskazywać drogę, wytyczać zasady, egzekwować nakazy, a na ile – po prostu towarzyszyć dziecku w jego drodze? To zastanowienie dotyczy tego, jakim przywódcą chcę być dla moich dzieci?

Co oznacza bycie przywódcą w rodzinie?

“Idealny typ przywództwa dorosłych można by scharakteryzować w następujący sposób: jest proaktywny, empatyczny, elastyczny, zorientowany na dialog i troskliwy” – zaznacza Jesper Juul, pedagog i terapeuta rodzinny. W byciu przywódcą jedną z zasadniczych kwestii jest zadawanie sobie różnych pytań, na przykład: “Z czym kojarzy mi się przywództwo?”, “Czy ja jestem przywódcą jako rodzic?”, “Jak sprawić, by mądrze prowadzić?” I ciągłym poszukiwaniu odpowiedzi na te pytania.

Czym jest dobre przywództwo w rodzinie? To przede wszystkim umiejętność zatroszczenia się o siebie – o własne cele, wartości, przy jednoczesnym respektowaniu potrzeb innych członków rodziny. To zauważanie siebie i drugiego człowieka. To elastyczność i gotowość do brania pod uwagę różnych punktów widzenia, Widzenie zmian zachodzących w dziecku. Gotowość do dialogu – nawet w sytuacji, kiedy myśli, uczucia i pomysły naszego dziecka stoją w sprzeczności z naszymi. Każdy rodzic ma niepowtarzalną okazję do tego, żeby być przywódcą. Jest to dar, który otrzymujemy wraz z przyjściem na świat naszego dziecka. Warto się go nie bać. Warto nie myśleć o tym, że jest to obciążenie. Nie wspiera również narzucanie sobie jakiejś roli (“przywódca musi być charyzmatyczny/pewny siebie/odważny”).

Przywództwo w rodzinie – 3 (pro)pozycje

Dorośli, kilka dekad temu, mieli różne pomysły na to jak zyskać szacunek. Zapewne spora część osób doświadczyła żelaznej dyscypliny, kar i nagród, a czasem nawet przemocy fizycznej. Oczywiście pamiętamy również autentyczne, oparte na zrozumieniu relacje. Dziś, rodzice zastanawiają się jakie wartości przekazać młodym ludziom. I jak to zrobić?Wspierająca może być świadomość, że w towarzyszeniu dziecku możemy być elastyczni. Możemy zajmować trzy pozycje, a efektywne przywództwo będzie korzystaniem z nich wszystkich.

Po pierwsze, możemy być przywódcą “z przodu”. Taka sytuacja zachodzi wtedy, kiedy prowadzimy, nadajemy kierunek, inspirujemy. Dzieje się tak na przykład wtedy, kiedy opowiadamy małemu dziecku o różnych zasadach poruszania się po drodze (“zobacz, tu jest czerwone światło, teraz potrzebujemy poczekać”), czy uczymy nieco starsze jak korzystać z urządzeń kuchennych, żeby było bezpiecznie. Taka sytuacja ma również miejsce, kiedy to nasze dziecko wchodzi w tę rolę i np. organizuje wieczór filmowy, na który zaprasza znajomych. Zdobywa dostęp do ulubionych filmów, seriali, organizuje poczęstunek, umawia wcześniej spotkanie. W świecie zwierząt ten rodzaj przywództwa widoczny jest często wśród kaczek – młode zawsze idą za swoimi rodzicami, krok w krok.

Po drugie – możemy być “obok”. To sytuacja bycia blisko drugiej osoby. Zachodzi tu silna komunikacja. Jest dużo wsparcia emocjonalnego. Ludzie uzgadniają między sobą różne rzeczy. Ten rodzaj przywództwa sprawia, że czują się widziani i słyszani. Dzieje się to zawsze wtedy, kiedy np. rodzice odbywają rozmowy ze swoimi dziećmi, ale takie rozmowy, w których nie oceniają, są nastawieni na słuchanie a nie odpowiadanie, autentyczni.

Wreszcie, trzeci rodzaj przywództwa to przywództwo “z tyłu”. To jest taka pozycja w relacji, która daje najwięcej energii osobie będącej na przodzie. Polega na podążaniu. Warto zaznaczyć, że jak się kogoś prowadzi to ważne, żeby umieć najpierw podążać za tą osobą. W relacji z dzieckiem ta pozycja jest bardzo ważna, ponieważ daje wolność, energię, swobodę i możliwość eksploracji świata. To taka sytuacja, kiedy rodzic dba, żeby dziecku nie stała się żadna krzywda, jednocześnie nie ingerując w proces jego uczenia się (np. kiedy nastolatek doświadcza pierwszej młodzieńczej miłości, a rodzic jest raczej obserwatorem i sprawdzającym, czy relacja córki/syna jest bezpieczna).

Te trzy pozycje wspierają się nawzajem i uzupełniają. Trochę tak jak w watasze wilków. Każdy z nich zajmuje w niej określone miejsce. Wataha prowadzona jest przez parę. Rolą najsilniejszych osobników jest ochrona najmłodszych, egzekwowanie zasad i przekazywanie wzorców, które młode zabiorą ze sobą potem, samodzielnie idąc w świat. Młode wilczki uczą się od swoich rodziców, naśladując ich. Kiedy dojrzeją, opuszczają stado, zakładając własną watahę. Ten przykład pokazuje jasno, jak rodzicielskie dotychczasowe bycie „z przodu”, prowadzenie za rękę i pokazywanie świata, stopniowo ustępuje miejsca samodzielności dziecka. Zachęcam do zastanowienia się i refleksji nad następującymi pytaniami:

Jakie pozycje zajmują Państwo w Waszych rodzinach? Czy to jest zmienne? Czy jakąś pozycję zajmujecie szczególnie często?

Przywództwo w konflikcie

            Jak zauważyć, że coś w mojej relacji z dzieckiem przestało “działać”? Najczęściej, kiedy jesteśmy uważni na emocje i potrzeby naszych dzieci, one same nam to sygnalizują. Rodzic jest osobą, która ten sygnał może odczytać. Taką “wiadomością” może być intensywniejsza, niż dotychczas, ilość kłótni i konfliktów w rodzinie. Warto w tym miejscu zaznaczyć różnicę pomiędzy tymi pojęciami. Konflikt to sytuacja, kiedy ludzie się różnią, chcą różnych rzeczy, mają odmienne strategie działania, ale z jakichś powodów zależy im na porozumieniu się. Kłótnia to sytuacja, w której pojawia się agresja, kiedy jest dwóch “nadawców”, zero “odbiorców”, a celem jest “pokonanie” przeciwnika i wygranie z nim.

            Konflikt to bardzo ważna i potrzebna część relacji. jest to okazja, żeby uczyć się przywództwa. Ludzie, którzy są w konflikcie, najczęściej dążą do jednej z trzech strategii:

  • wygrana – wygrana
  • wygrana – przegrana
  • przegrana – przegrana

            Pierwsza strategia polega na akceptowaniu odmienności poglądów swoich i dziecka – “różnimy się, ale cały czas możemy mieć relację”, “akceptuję to, że masz inne zdanie niż ja”. Druga – na pokazaniu władzy (“ja mam rację, a Ty nie”), czyli na posiadaniu racji a nie relacji. Jeśli przywódca dąży do rozwiązania “wygrana – przegrana” – kończy w miejscu strategii numer trzy: “przegrana – przegrana”, ponieważ nawet, gdy udowodnił swoją rację, często nadwyręża zaufanie dziecka.

            Dzieci potrzebują przestrzeni i zaufania. Warto pamiętać, że w sytuacji konfliktu rodzic bierze na siebie odpowiedzialność za relację i za siebie, nie za dziecko. Dobrze, żeby rodzice  zadawali sobie pytanie: “Czy to, co robię, długoterminowo wspiera moje dziecko?”. Nastolatki obserwują dorosłych, naśladują sposób, w jaki ich opiekunowie komunikują się z innymi ludźmi, w jaki sposób prowadzą konflikty. W rodzinie przygotowuje się dzieci, by same były przywódcami w przyszłości – w swoich rodzinach, w pracy, wśród przyjaciół. Jak możemy wspomagać ten proces?

  • dając przykład, dzieląc się tym, co robimy, pokazując swoje przywództwo (np. Jak radzimy sobie, kiedy jest trudno, czy sami mamy osoby, do których zwracamy się po wsparcie?)
  • będąc obok, dając poczucie bezpieczeństwa, uzgadniając coś razem, ucząc radzenia sobie ze sobą,
  • dając przestrzeń, obdarzając zaufaniem, nie ingerując niepotrzebnie, nie przeszkadzając (można pozwolić być przywódcą dziecku jednocześnie samemu nie rezygnując z bycia przywódcą).

I na koniec

            Przywództwo w rodzinie to towarzyszenie. To ciągłe bycie w relacji. To zmiana.

Warto, jak pisze Covey w swojej książce “7 nawyków skutecznego działania” szukać miejsca, gdzie jako rodzic mam wpływ. Skupiać się na rozwiązaniach, a nie problemach. Wiedzieć, że to, czego uczę w tej chwili moje dziecko, ma mu pomóc długofalowo. Skupiać się najpierw na tym, co najistotniejsze (np. ważniejsze jest to, że dziecko teraz płacze i potrzebuje wsparcia niż to, że ma bałagan w pokoju). Dążyć do rozwiązań wygrana – wygrana. Najpierw zrozumieć, potem być zrozumianym. Wykorzystywać różnorodność jako ogromny zasób w relacji z dzieckiem. I – wreszcie, najważniejsze – dbać o siebie.