Regulacja emocji w naszym życiu

Home / Ośrodek / Współpraca z rodzicami / Warto wiedzieć / Regulacja emocji w naszym życiu

„Emocje dają życie” – tak o tym, co przeżywamy mówi psycholog – prof. Dr hab. Dariusz Doliński. Trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem, szczególnie pracując w tak wyjątkowym miejscu, jakim jest Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy. Różnobarwność życia uczuciowego młodzieży to coś, co rzeczywiście konfrontuje z… własnym życiem emocjonalnym. Ale zanim o emocjach, warto poruszyć kwestię bardziej ogólną – regulację.

Regulacja

W swojej codzienności, człowiek stawia czoła różnym wyzwaniom. Czasem jest to nauczenie się czegoś nowego, przeczytanie ciekawej książki. Bywa, że wyzwaniem jest poradzenie sobie z trudną dla siebie sytuacją w relacji z drugim człowiekiem, czy poskromienie swojej złości. Wreszcie, wyzwaniem może być doprowadzenie swojego organizmu do stanu równowagi, na przykład po wyczerpującej chorobie. Żeby najlepiej zobrazować sposób, w jaki zachodzi regulacja, użyję metafory porównującej nas, ludzi, do fabryki. W fabryce tej zatrudnionych jest wielu pracowników, każdy jest odpowiedzialny za swój dział. Wykonuje swoją pracę najlepiej, jak potrafi. Wyobraźmy sobie, że wspomniane działania ustawione są priorytetowo – oznacza to, że konkretny dział musi wykonać swoją pracę po to, żeby kolejny mógł rozpocząć działanie. I analogicznie, w naszym organizmie, gdy jesteśmy chorzy, mamy gorączkę lub katar, pracownicy odpowiedzialni za to nasze bycie w relacjach schodzą do działu, który jest teraz dla naszego funkcjonowania najważniejszy – „zdrowia”. Wtedy nie starcza nam już zasobów na nowe wyzwania (jak np. nauka czy poradzenie sobie w konflikcie z koleżanką). Angażujemy swoją energię w to, co jest nam najbardziej potrzebne. Żeby jeszcze lepiej zrozumieć procesy regulacji, warto spojrzeć na poniższą grafikę:

Jak widać, regulacja to taki proces, który zachodzi oddolnie. To znaczy, że potrzebujemy zadbać i upewnić się najpierw, że dolne partie („homeostaza”, „bodźce i zmysły”) działają poprawnie, żeby wymagać od siebie stawiania sobie wyzwań z wyższych pięter (jednym z takich wyzwań będzie radzenie sobie z emocjami). To bardzo ważne, żeby nie oczekiwać od siebie działania na wysokim poziomie, podczas gdy jesteśmy wyczerpani fizycznie. Może to powodować niezadowolenie, poczucie winy czy złość, że „nie jestem wystarczająco dobra”. Sam proces regulacji to coś, co nas wspiera w codzienności – coś, co kształtowało się w historii człowieka stopniowo, pomagając mu dostosować się do otaczającego świata. To jak potrafimy się regulować zależy od bardzo wielu czynników – na przykład od naszego temperamentu, który jest wrodzony. Kształtuje się od urodzenia, kiedy jako dzieci sygnalizujemy otoczeniu, że czegoś potrzebujemy. Wówczas dorośli, którzy są blisko dziecka, mogą na nie zareagować.

Emocje

Emocje to jeden z elementów regulacji. Ich funkcją jest m.in. informowanie nas o naszych zaspokojonych i niezaspokojonych potrzebach. Mobilizują nas także do działania. Pomagają nawiązywać relacje z otoczeniem. W rozmowach z ludźmi słyszę, że szczególne miejsce w życiu wielu z nich zajmuje złość. Bywa trudna i wymagająca, młodzież czasem mówi, że jest niepotrzebna i najlepiej, gdyby usunąć ją całkowicie z życia, albo o niej zapomnieć. Ewentualnie udawać, że jej nie ma. Konfrontacja z tym uczuciem bywa trudna i bolesna.
Tymczasem złość to energia, także taka, która jest potrzebna do zmiany. Taka, która może mobilizować do rozładowania ciążącego napięcia.
W toku rozwoju, uczymy się z jednej strony hamować (opanowywać) emocje, z drugiej – wyrażać je. Cały czas próbujemy zachowywać równowagę, co zresztą bywa sporym wyzwaniem – w każdym wieku. Lubię porównanie tego, jak radzimy sobie na co dzień z trudnymi przeżyciami (pod pojęciem trudne rozumiem takie emocje, które nas przeciążają, jak na przykład wspomniana wcześniej złość, ale także ekscytacja, która jest tak silna, że zaczyna być przeciążająca) z lawą w wulkanie. Tak, jak poziom lawy stopniowo wzrasta, tak rośnie nasze napięcie związane z różnymi sytuacjami. Napięcie to kumuluje się i w końcu wybucha.

Radzenie sobie z emocjami

W radzeniu sobie z emocjami chodzi o to, żeby stopniowo obniżać sobie poziom tego napięcia („lawy”) tak, by nie znalazła ujścia w gwałtowny sposób. To, co nas wspiera to dbanie o siebie „na zapas”. Niekoniecznie wtedy, kiedy jest już źle, trudno (czyli wtedy, kiedy nastąpił wybuch wulkanu), ale na co dzień. Pomóc mogą różne rzeczy, niektórych wspiera głębokie i uważne oddychanie, innych wspólnota i jej wsparcie, ruch, zmiana otoczenia, a czasem nazwanie sobie tego, co czujemy. Ważne, by wyłapywać trudne dla nas uczucie zanim się jeszcze „rozwinie”, ważne, by znać to, co stanowi dla nas stresor, co jest „zapalnikiem” (dla sporej grupy ludzi są to: pośpiech, wielozadaniowość, poczucie bycia ocenianym).
Warto pamiętać, że nie ma dobrych i złych emocji – wszystkie są potrzebne, o wszystkie możemy się troszczyć.